Ostatnio jedna z czytelniczek mego bloga (i wierna jego fanka) poprosiła mnie o przepis na frużelinę wiśniową. Postanowiłam spełnić prośbę i już biorę się do roboty. Frużelina to nic innego jak świeże wiśnie podgotowane trochę na ogniu z cukrem, zagęszczone mąką ziemniaczaną. Pasują do wszystkiego: do gofrów (na bitą śmietanę), do muffinek (jako nadzienie), na świeżą bułeczkę z masłem czy chałkę oraz jako dodatek do lodów itp.
Drylowanie wiśni nie jest przyjemną czynnością, ale można w łatwy, domowy sposób to zrobić bez użycia maszynki do drylowania. Drylownice elektryczne często zawodzą, pozostawiając w co piątej wiśni pestkę. Mój sposób to drylowanie za pomocą słomki! Jest on najłatwiejszym, szybkim i najmniej niebezpiecznym patentem jaki znam. Wypatrzyłam ten sposób na stronie www.gotowaniecieszy.blox.pl/ W Ikei możemy zakupić grube, kolorowe słomki - 100 sztuk za 3,99 zł. Słomki muszą być sztywne w całości, bez części łamanej. Nadają się one do picia gęstych soków i koktajli mlecznych itp. Słomki możemy też znaleźć w większości restauracji typu fast food. Słomkę wbijamy od strony ogonka, na której wisi wiśnia. Wypychamy pestkę od siebie do przodu. Wiśnia pozostaje nienaruszona (w całości), pestka zostaje w słomce. Najlepiej za każdym razem pestkę wyciągać (palcami naciskając na słomkę), gdyż po 3 wiśniach słomka zatyka się co utrudnia drylowanie. Wydrylowanie 1 kg wiśni zajęło mi ok 15-20 min (wielki plus - mało wyciśniętego soku na szafkach i rękach ;-) Moja mama (zapalona miłośniczka tradycyjnego drylowania wiśni końcówką wsuwki do włosów, lub wygiętego specjalnie drucika), poprosiła mnie o kilka słomek do przetestowania mojego sposobu, chyba się spodobało :) Naprawdę polecam tę metodę :)
Składniki:
- 1 kg wydrylowanych wiśni,
- pół szklanki cukru,
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej,
- ok. 75 ml zimnej wody.
Wykonanie:
Wydrylowane wiśnie wrzucamy do garnka, zasypujemy cukrem, mieszamy. Odstawiamy je na jakiś czas, aby wiśnie puściły sok. Następnie gotujemy chwilę wiśnie do wrzenia, ok 2-3 min. Mąkę ziemniaczaną rozrabiamy z zimną wodą. Należy pamiętać, że wrzucając mąkę do ciepłej wody czy bezpośrednio, na ciepłe wiśnie spowodujemy powstanie "klusek". Zawiesinę wlewamy do wiśni, cały czas mieszając aż do zgęstnienia soku. Zdejmujemy wówczas z ognia, przekładamy do słoiczka. Po ostygnięciu możemy już kosztować, albo pasteryzować frużelinę.
PS. Ilość cukru zależy od nas, od naszych upodobań (ja nie lubię za słodkich wiśni). Tak samo z mąką ziemniaczaną, dodając jej więcej mamy bardziej gęstą frużelinę. Gdy zauważymy, że jest za rzadka, po prostu dodajemy jej więcej i w drugą stronę - możemy dodać trochę wody i ją rozcieńczyć.
Nie wiesz może, ile można tą frużelinę przechowywać?
OdpowiedzUsuńok. 3-5 dni najlepiej, ale w chłodnej lodówce trzymałam tydzień i było z nią wszystko ok.:-) Pozdrawiam i zachęcam do regularnego czytania bloga :)
Usuńw związku z tym w sobotę jadę rowerkiem na bazar po wiśnie!
OdpowiedzUsuńJa także wybieram się na bazar po nowy zapas świeżych owoców i warzyw :)
Usuń