Macarons to słodkie ciasteczko przyrządzone na bazie białek, cukru pudru i mielonych migdałów. Są cholernie słodkie, ale bardzo urocze i mega fotogeniczne. Nie jest tak, że zawsze wszytko mi wychodzi - czasem i mi coś nie wyjdzie :) Za pierwszym razem jak robiłam makaroniki wyszły beznadziejne, z porami, przesuszone, bez falbanki. Nie poddałam się i już za drugim razem wyszły idealna <3 Także próbujcie mam prosty przepis na nie, sprawdźcie sami :)
Trochę teorii: są dwie szkoły: włoska i francuska - ja przedstawię uproszczoną francuską wersję :) Polecam ABC Doroty z Moje Wypieki: Na jej stronie www znajdziecie fajną pomoc i odpowiedzi na wszelkie pytania: https://www.mojewypieki.com/post/makaronikowe-abc
(ok. 22 sztuki)
- 90 g zmielonych migdałów (bez skórki),
- 130 g cukru pudru,
- 3 schłodzone białka (ok.70-75 g),
- szczypta soli,
- 20 g drobnego cukru,
- czerwony i różowy barwnik spożywczy.
Nadzienie:
- 1/2 szklanki śmietany 30% - 36%,
- 1 tabliczka mlecznej /lub białej (100 g). Ja zrobiłam 2 kolory makaroników różowe z nadzieniem z białej czekolady i czerwone z nadzieniem z mlecznej.
Wykonanie:
Mąka migdałowa: zmielone migdały łączymy z cukrem pudrem, mieszamy, a następnie dokładnie przesiewamy przez sito o małych oczkach. Białka ubijamy z solą i cukrem na sztywno. Pod koniec ubijania dodajemy barwnik spożywczy (odrobinę, lecz należy pamiętać, że podczas pieczenia makaroniki bledną). Ubitą pianę delikatnie mieszamy z 1/2 mąki migdałowej, a następnie dodajemy resztę i delikatnie mieszamy łyżką. Możemy przełożyć do rękawa cukierniczego z okrągłą tylką (polecam te mniejsze otwory) lub nakładać łyżeczką na silikonową matę z miejscem na makaroniki. Taka mata ułatwia nam wylewanie makaroników, a także pokazuje gdzie i ile mamy wylać ciasta (trochę mniej niż jest na obwódce). Mam matę Tescoma z 2 kołami, na mniejszy wykłądamy masę, a potem ona sama dojdzie do większego koła. Matę położyłam na płaską blaszkę do pieczenia (która jest w zestawie w piekarniku). Ciasto nie wylewa się, chyba że za dużo wylejemy, poza obręcz koła. Nakładamy tak pół łyżeczki na środek i czekamy, aż ładnie rozprowadzi się, jeśli zabraknie dodajemy trochę więcej, jak wyleje się zgarniamy np. wykałaczką. Następnie z niedużej wysokości zrzucamy blaszkę na blat tak z 3-5 razy, aby odpowietrzyć makaroniki (żeby nie tworzyły się bąble czy pory na wierzchu). Widoczne bąbelki przekuwam wykałaczką. Następnie czekamy ok. 45 min. na wyschnięcie ich. W tym czasie nie robimy przeciągów, ani nie wystawiamy makaroników na słońce, nie lubią zmian temperatur (podobno nie wychodzą jak pada deszcz, ale nie testowałam tego). Po tym czasie wkładamy do rozgrzanego piekarnika do ok.150 stopni opcja "góra-dół" przez ok.14-15 min. (termoobieg niewskazany!) i obserwujemy je. Wszystkie wskazówki piszę Dorota z Moich wypieków w ABC makaroników. Po tym czasie makaroniki nam urosną i na górze będą tworzyć piękna twardą skorupkę, na dole utworzy się piękna firanka, w środku będą mięciutkie. Wyjmujemy, czekamy do całkowitego ostudzenia - wtedy możemy je zdjąć z maty. Wcześniej będą się kleić i możemy urwać środek. Środek jest mokry, lepiący się, wierzch wyschnięty jak beza.
Nadzienie:
Śmietankę podgrzewamy dodajemy czekoladę, zmniejszamy gaz i mieszamy wszystko do połączenia i całkowitego rozpuszczenia czekolady. Następnie przelewamy do miseczki odkładamy do studzenia. Przykrywamy folią spożywczą dociskając do masy, aby nie wytworzył się kożuch. Wkładamy najlepiej na całą noc do lodówki. Po tym czasie przekładamy masę do misy miksera i na wysokich obrotach ubijamy masę na sztywno.
Krem przekładamy do rękawa cukierniczego z okrągłą tylką. Na spód makaronika wyciskamy krem na środek wielkości orzecha laskowego. Nakładamy górę makaronika. Czynności powtarzamy, aż wszystkie złożymy. Użyłam 2 kolorów, 2 kremów: makaroniki różowe z nadzieniem z białej czekolady i czerwone z nadzieniem z mlecznej. Wkładamy ponownie do lodówki do chłodzenia. Zbyt długie trzymanie makaroników w lodówce z nadzieniem może nam rozmiękczyć makaroniki.
Makaroniki bez nadzienia przechowujemy do 7 dni w szczelnym pojemniku lub do 2 dni w lodówce (później miękną a falbanka się rozpływa). Można również zamrozić do 1 miesiąca. Po przełożeniu nadzieniem należy przechowywać w lodówce.
Cudowne :) Ja jeszcze ciągle makaroników sie boję..może w końcu się skuszę :)
OdpowiedzUsuńoj to prawda ja też długo się bałam je zrobić i nie za każdym razem mi wychodzą, są dość kapryśne.
Usuń